
Św. Stanisław Biskup a Władza
W dniu dzisiejszym w Kościele Katolickim obchodzimy wspomnienie jednego z patronów Polski - Świętego męczennika Biskupa Stanisława.
To drugi z głównych Patronów Polski, obok Świętego Wojciecha który jest jednocześnie męczennikiem za wiarę. Św. Wojciech zginął niosąc Dobrą Nowinę do pogan, do plemion Pruskich, nie tak jak robili to Niemcy: mieczem i ogniem, ale słowem. Drugi zaś bronił wiary i moralności przed tyranem u władzy, przed i wobec króla i jego elit.
Zapewne każdy z nas pamięta że historia biskupa Stanisława jest oceniana niejednoznacznie. To znaczy jego śmierć była wynikiem popełnionej przez niego rzekomo zdrady, wg jednych zdradą tą był udział w spisku przeciw królowi, prawdopodobnie z inspiracji germańskiej. Drudzy zaś mówią że ową zdradą było samo sprzeciwienie się woli królewskiej, krytyka i napominanie władcy.
Wydaje mi się że wieki później nie ma dla nas (co innego dla badaczy historii, szukanie prawdy zawsze jest ważne i dobre) już większego znaczenia jaka dokładnie była prawda. Ważne są dwa aspekty tamtych wydarzeń i tamtych postaci tak dziś jak i były wczoraj i będą jutro, bo są uniwersalne.
Aspekt Władzy Królewskiej
Niezależnie od tego której wiersji wydarzeń uwierzymy, mamy po jednej stronie zwycięskiego, "wojennego" króla, zaś z drugiej biskupa wysoko postawionego członka elity władzy tamtego społeczeństwa, który to zachowywał sporą autonomię od władcy państwa. Tenże biskup, niezależnie od powodów rozpoczyna krytykę, można powiedzieć atak werbalny na pierwszą osobę w Państwie. Zastanówmy się w tym miejscu nad tym dylematem który wtedy się niejako objawił. Co jest lepsze, co ważniejsze, co korzystniejsze dla państwa i społeczeństwa. Władza która jest skuteczna, sprawna i silna, ale nie cierpi krytyki, dyskusji, sprzeciwu, a więc taka która wyradza się w tyranie. Czy też władza która wprawdzie jest "pokorna" bierze pod uwagę krytykę i ją dopuszcza, ale w związku z tym jest mniej decyzyjna, bardziej powolona i podatna na zewnetrzny wpływ. Wówczas tymczasowo wygrała tyrania, ale wygrana była bardzo nietrwała i jak ja uważam na szczęście w Polsce nie położono podstaw pod absolutyzm, tylko pod republikanizm. Męczeńska śmierć stała się symbol który budował tożsamość Polaków.
A dziś? Co wolą Polacy? Co my wolimy? Skuteczną tyranię na wzór Chiński? Czy wolność i Państwo o republikańskich podstawach i wartościach?
Aspekt związku Tronu i Ołtarza
I znów i tutaj niezależnie od źródła takiej postawy, mamy konflikt tronu i ołtarza. Mamy sytuację w której władza duchowa upomina władze "świecką" za jej niemoralne i tyrańskie postępowanie. To uniwersalny problem, który do historii wprowadził Jezus Chrystus i Kościół Katolicki, bowiem poza cywilizacją opartą o religię Chrystusową, władza zasadniczo jest sakralna i albo jest tożsama z władzą duchową (przykładowo cesarze Rzymscy albo Japońscy) albo pozostaje z nimi w stałej symbiozie, nierozdzielne. W "naszej" cywilizacji zostało to złamane i został zarysowany i w końcu wprowadzony rozdział tych dwóch władzy tak by wzajemnie się kontrolowały i uzupełniały. Niestety choć ten podział zaistniał i pozwolił na wspaniały rozwój naszej cywilizacji,to ponieważ stoją za nim ludzie to jest on narażony na wypaczenie.
Możemy mieć dwa rodzaje wypaczeń tego rozdziału:
- sojusz, gdy te dwie władze zbliżają się do siebie tak że podział się zaciera, nie mam tu na myśli współpracy która może być bardzo dobra, ale związku również personalnego który prowadzi do wzajemnego wspierania się i ochrony w tym przed konsekwencjami własnych błędów. Trzeba to bardzo mocno rozróżnić. Nie jest sojuszem gdy np władza duchowna jest powiedzmy konsultowana w sprawie uchwalenia prawa, które ma moralny wydźwięk, albo gdy władza świecka jest chwalona, wspierana za zbożne dzieło. Jest sojuszem gdy się porozumieją by wzajemnie błędów nie wytykać, albo by prowadzić wspólne interesy czy też politykę transakcyjną (my wam sypniemy kasę, wy nas wspierajcie przed wyborami).
- konflikt gdy te władze walczą ze sobą, np o większy zakres władzy dla siebie niż by to wynikało z jej roli, dziś zdecydowanie taki konflikt i wojnę mamy że strony państw Zachodnich głównie z KK. Konsekwencją tej wojny jest oczywiście sakralizacja władzy świeckiej i likwidacja rozdziału tych dwóch władz.
Bywało w przeszłości również odwrotnie, chociaż jednak częściej dochodziło do ataku władzy świeckiej na duchową.
W omawianym wydarzeniu nie ma pewności do jakiej sytuacji doszło realnie, a więc czy była to nieuprawniona agresja strony duchowej na władze świecką co spotkało się z odwetem, czy też jednak władza duchowa spełniała swoją rolę, za co spotkały ją niezasłużone konsekwencje i atak. Nie ma to jednak większego znaczenia dla nas. Dla nas istotny jest symbol który zaistniał. Symbol gdzie władza duchowa upomina władze świecką robiąc "swoje" i spotyka się z agresją partnera. Powinno to kierować nas ku refleksji, że podział ten jest potrzebny w formie zdrowej. Tak aby ani nie dochodziło do szkodliwych konfliktów, ani do sojuszu. Jest jedna zdrowa sytuacja, a ona wymaga pewnej równowagi tych dwóch władz, tylko wtedy nie będą one ani w stanie nawzajem się pochłonąć, ani nie będą miały potrzeby dążyć do sojuszu czy symbiozy. Dziś zostało to całkowicie przekłamane i jako rozdział władzy i Kościoła rozumie się de facto przejęcie roli sakralnej przez władze świecką, czy też likwidacje władzy duchowej. Wspomnijmy na sw Stanisława i na to że bez Kościoła który stanowi osobną siłę zdolną dyscyplinować władców, będziemy prędzej czy później mieli tyranię. Tyranię która będzie rządzić każdym aspektem naszego życia. Czy tego chcemy?
Warto tu też wspomnieć jednak o naszym poslkim KK, którego biskupi w dużej części zapomnieli o przykładzie Św. Stanisława i wolą sojusz zamiast upominania i wskazywania moralnej i zbawczej drogi...no cóż, bardzo mnie to boli, ale i dziwi bo czyż historia nie powinna czegoś uczyć...? Nie skończy się to dobrze dla Kościoła, nie może... Na szczęście wierzę, że jest to Instytucja Boża i pomimo przejściowych trudności ziemskich ostatecznie nie upadnie.
Comments