BAJKA O CIELĘTACH. Czyli rzeczy wiecznie aktualne
Ilustracja:
Caryca Katarzyna – jako wielka nierządnica, której wizerunek miał ukazać się na niebie nad Polską. Rysunek w sylwie szlacheckiej z lat konfederacji barskiej. Zbiory Biblioteki Kórnickiej PAN. Fot. Jacek Kowalski.
I.
Bajki – to opowieści, w których zwierzęta ulegają uczłowieczeniu (a może raczej ludzie zezwierzęceniu?). Pisano je od starożytności. U nas bajka poetycka miała okres szczególnej prosperity za panowania za panowania króla Stasia, czyli Stanisława Augusta Poniatowskiego – zwłaszcza pod piórem księcia poetów, księdza biskupa Ignacego Krasickiego.
Przed niespełna trzydziestu laty i ja popełniłem bajkę, tyle że śpiewaną, popełniłem, w ramach «Konfederacji barskiej po Kowalsku». Otóż i ona: à propos króla Stasia, , konfederacji barskiej, moskiewskiej interwencji i tzw. Oświeceniowych Elit.
II.
Król Staś był herbu Ciołek, czyli że na jego herbowej tarczy widniał «byk czerwony w polu białym» – inaczej ciołek, vel cielę. Stąd obywatele, którzy króla nie lubili, nazywali go «Ciołkiem». Nie darmo jeden z sarmacko-kontroświeceniowych anonimów zanotował:
«Polaków królem Ciołek – rzecz to niepojęta!
Snadź go spośrodka siebie obrały cielęta.»
Dobrze mu tak.
III.
Oświecenie w najbardziej niemiłym swoim nurcie stawało się ideologią, skręcającą w stronę totalnego urządzania świata na jedno kopyto. W tym modelu religia miała być o tyle obecna, o ile zdawała się «użyteczna» dla wszechogarniającej organizacji państwowej. Albo też miało jej już nie być. Innymi słowy, idealne państwo Oświeconych przedstawiało się jako groźna utopia. Że była ona rzeczywiście groźna, dowiodły dzieje rewolucji francuskiej.
IV.
Choć Oświecenia nie lubię, przyznać muszę, że dało nam też wiele pozytywów. Jako epoka – i jako prąd kulturowy. Na pewno mieliśmy wtedy, jako Polacy, kulturową zwyżkę, na pewno wychowały się wówczas pierwsze pokolenia, które okazały się zdolne naprawdę udźwignąć ciężar Rzeczypospolitej i ponieść jej ideę w przyszłość – mimo politycznego upadku. Ponadto Oświecenie dało i nam, i Europie swoje częściowe przeciwieństwo – mianowicie KONTROŚWIECENIE. Zjawisko polegające na wybieraniu z Oświecenia tego, co użyteczne, odrzucaniu zaś, albo nawet przeciwstawianiu się temu, co w nurtach Oświecenia było nieakceptowalne z punktu widzenia człowieka myślącego nietotalitarnie, a zwłaszcza człowieka wierzącego.
Oczywiście baaardzo to wszystko upraszczam – wszak nic nigdy nie jest do gruntu złe, albo całkowicie dobre. Mam jednak nadzieję, że czytelnik mi to wybaczy.
V.
A teraz konkrety historyczne. Rok 1764: elekcja króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego, przeprowadzona «na rosyjskich bagnetach», za sprawą jego kochanki, carycy Katarzyny. Królewski program reform – wedle mowy nowego monarchy – to «nowe świata polskiego tworzenie». Program ten miał na celu podniesienie Rzeczypospolitej z upadku – i to jego strona chwalebna. Niestety był też na swoje czasy, jak powiedzielibyśmy dziś, hiperliberalny, usiłujący sztucznie wprowadzać idee, idei, które szły w poprzek społecznych nastrojów, polskiej tradycji itd. etc. To jego strona niechwalebna. Jednym z nieszczęśliwych punktów tegoż programu okazało się piętnowanie «sarmatyzmu», czyli czegoś, co królewscy propagandyści wymyślili od zera jako pojęcie, a następnie wprowadzili je do obiegu jako bat polityczny. Pokutuje do dziś.
VI.
Środki zastosowane do realizacji królewskiego programu okazały się tak słabe, jak i pozycja samego króla – którego caryca trzymała na krótkiej uwięzi. Na każdą z zaplanowanych reform Katarzyna musiała wyrazić zgodę: wszak jej ambasador kontrolował króla, a jej wojsko – kontrolowało polski sejm. Zgodziła się więc na pewne reformy, ale dodała do nich pakiet ustaw, które były dla Polaków nieakceptowalne. Dodajmy, że caryca, narzucając je Polsce, nie zamierzała ich wprowadzać u siebie. Zamierzała jednak na pewno skłócić króla z jego poddanymi. Oraz stworzyć sobie w Polsce skuteczną «partię promoskiewską».
VII.
Nadchodzi rok 1767: sejm nie chce wprowadzić reform à la Katarzyna. W odpowiedzi moskiewskie wojsko porywa i wywozi protestujących senatorów do Kaługi. Wtedy sejm ugina się i uchwala wszystko, czego żąda moskiewski ambasador. Król nie ma śmiałości przeciwstawić się temu gwałtowi, ani przeciwko niemu zaprotestować.
VIII.
Rok 1768, 29 lutego: w odpowiedzi na rosyjski terror wybucha konfederacja barska. W istocie swej nie była ona ani buntem, ani powstaniem (choć tak przyjęło się o niej mówić). Ściśle rzecz biorąc była ruchem egzekucyjnym: żądała przestrzegania polskiego prawa, które moskiewska interwencja gwałciła. Jednak konfederacja barska, choć potężna (objęła bez mała całą Rzeczpospolitą), nie była monolitem, ani nie miała jednego, spójnego programu działania (np. jedni chcieli detronizacji «Ciołka» i ją ogłosili, inni byli jej przeciwni i aktu detronizacji nie uznali). Od samego początku nosiła więc w sobie błąd pierworodny: podziały, samowole, zawiści, wewnętrzne niesnaski. Stąd mimo liczebnej przewagi nad Moskalami (tak!) nie była w stanie wygonić ich z kraju.
IX.
Rok 1772: po czterech latach walk – wobec niemożności pokonania konfederacji przez Moskwę, ale też w obliczu niemożności pokonania Moskwy przez konfederację – następuje wspólna akcja Rosji, Prus i Austrii w postaci pierwszego rozbioru.
X.
Rok 1788. Następuje wojna moskiewsko-turecka. Caryca Katarzyna musi wyprowadzić znaczącą część wojsk z Polski. Król korzystając z okazji zwołuje tak zwany Sejm Wielki, który uchwala reformy, w tym budowę wielkiej armii, wreszcie Konstytucję 3 Maja.
Uwaga: znaczna część dawnych konfederatów barskich, w tym pomysłodawca barskiego zrywu – biskup Adam Krasiński – współtworzą te reformy, idąc teraz ręka w rękę z królem.
XI.
Rok 1792: zdrajcy i pożyteczni idioci zawiązują konfederację targowicką przeciwko Konstytucji 3 Maja i odwołują się do carycy Katarzyny. Pod tym pretekstem jej armie wkraczają do Rzeczypospolitej (wkroczyłyby i tak, ale dzięki Targowicy caryca miała piękne usprawiedliwienie). Rzeczpospolita ponosi klęskę. Rok 1793: drugi rozbiór.
XII.
Rok 1794: powstanie kościuszkowskie i klęska. Rok 1795: trzeci i ostatni rozbiór, więc «Finis Poloniae» – koniec Pierwszej Rzeczypospolitej.
O tym wszystkim w skrócie, pod postacią historii zwierzęcej, – jest ta piosenka. Pochodzi z cyklu «Konfederacja barska po Kowalsku». Piosenka ukazała się w tomiku zawierającym inne utwory tego cyklu, jako «Wiersz z paszkwilem». Jednak nie pojawiła się wówczas na płycie – tylko w druku – i dopiero przed kilku laty nagrałem ją w ramach CD «Rzeczpospolita Niebieska», pod obecnym tytułem.
Do filmiku, który tu wrzucamy, wykorzystałem materiały z domeny publicznej: wykonane przez siebie fotografie obrazu «Elekcja Stanisława Augusta» pędzla Bernarda Bellotta zwanego Canalettem (zbiory Muzeum Narodowego w Poznaniu), ilustracje Jean-Jacques’a Grandville'a (pseudonim Jeana Ignace’a Isidore’a Gérarda) do 100 bajek La Fontaine’a wg wydania Jana Nepomucena Bobrowicza (za biblioteką internetową polona.pl), rytowany plan pola elekcyjnego zamieszczony w drukowanym «Diariuszu sejmowym» z 1764 roku (biblioteka internetowa polona), XVIII-wieczną rycinę «Ciastko monarchów» (alegoria pierwszego rozbioru Polski) ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej PAN (na podstawie książki JK «Niezbędnik konfederata barskiego»), XIX-wieczne i pochodzące z początku XX wieku reprodukcje rysunków Jana Piotra Norblina i portretu króla Stanisława Augusta, oraz portret tegoż monarchy reprodukowany wg rysunku Jana Matejki. Rycina ukazująca Stanisława Augusta między kozakiem a konfederatem pochodzi z XIX-wiecznej edycji satyrycznej, antypolskiej «Wojny konfederatów» pióra króla Prus Fryderyka Wielkiego.
Comments