G.K. Chesterton i jego odkrycie niezwykłej religii

G.K. Chesterton to wybitny pisarz, rzekłbym wręcz ekstraordynaryjny. Nieustannie zachwycam się jego zdolnościami retorycznymi, a jeśli lubicie serial Ojciec Mateusz to wypada mu podziękować - właśnie on napisał pierwowzór. Musicie też wiedzieć, zanim przejdziemy do właściwej treści, że na początku swego życia Chesterton był agnostykiem, a więc kimś kto odrzuca religie, jednak szuka prawdy o Bogu. Gorąco polecam każde jego dzieło, a szczególnie za sprawą tego artykułu jego "Ortodoksję", w której przedstawia w swoim wyjątkowym stylu osobiste poszukiwanie prawdy o Bogu.

@assayer w ogłoszonym przez siebie konkursie zaproponował nam m.in temat: Bliskie spotkania 3 stopnia i choć miał na myśli spotkanie z obcymi dla Polaka religiami, kulturami i zwyczajami, myślę że nie obrazi się, jeśli nagnę trochę ten temat by przedstawić bardzo ciekawe spojrzenie Pana Chestertona na znaną dobrze w Polsce religię: religie katolicką.

Racjonalny Świat

Na początku rozdziału na którym się tutaj oprę, nasz autor zauważa bardzo ciekawą rzecz, z którą w pełni się zgadzam iż nasz świat jest racjonalny, ale nie do końca. W tym celu proponuje nam byśmy wyobrazili sobie kosmitę, który stara się opisać człowieka. Jedną z cech widocznych od razu jest dwudzielność: mamy dwoje oczu, dwoje rąk i nóg, nawet dwie półkule mózgowe, więc znajdując tyle sparowanych narządów logicznym by było że uzna iż jest to zasada obowiązująca. Gdy więc znalazłby wreszcie serce, to z góry uznał by pewnie, że po drugiej stronie mamy drugą parę. A tu niestety nic z tego :) Chestertona uważa, że świat jest pełen takich nieregularności, które powoduje że coś co wydaje się być racjonalnym wnioskiem okazuje się fałszem, a twierdzenie które wydaje się dziwne ostatecznie jest prawdą. W Chrześcijańskiej teologii odnalazł on unikatową jego zdaniem zdolność do nazywania prawd zarówno tych racjonalnych, logicznych, jak i tych które całemu światu wydają dziwne lub wręcz szalone.

Misjonarze Agnostycyzmu

Jak to jednak się stało, że jak sam o sobie mówił poganin, a później agnostyk odkrył i przyjął jako swoje wyznanie katolicyzm? Będąc człowiekiem łasym na wiedzę, na poznanie, szukając Prawdy zaczytywał się w wielu pismach i książkach zwłaszcza najważniejszych w tamtym okresie "wolno myślicieli": Huxleya, H. Spencera i Bradlaugha i innych. Im więcej tych tekstów czytał, tym większe rodziły w nim wątpliwości. Z tekstów tych bowiem wyłaniał się obraz chrześcijaństwa jako czegoś zupełnie niezwykłego. Wynikało bowiem z przedstawianych argumentacji, że tak dobrze znana nam religia, łączy w sobie bardzo poważne, straszliwe wady, które jednak wzajemnie powinny się wykluczać, a przynajmniej niepodobna by występowały razem. Autor "Ortodoksji" przytacza kilka przykładów zaznaczając jednocześnie że mógłby nimi sypać jeszcze długo, pozwolę sobie je tutaj w skrócie przytoczyć:
Czytał więc Chesterton, że chrześcijaństwo jest złe, ponieważ jest nieludzko ponure jest całkowicie pesymistyczne - mówi o grzechu i ludzkim upadku, doprowadza do łez, karze się umartwiać itp, ale w tej samej publikacji czytał on że Chrześcijaństwo jest również zbyt optymistyczne! Daje złudne nadzieje, poczucie fałszywego bezpieczeństwa, że swym optymizmie zbawienia przysłania nam prawdziwy obraz brzydoty natury. Jeden ze znanych mu agnostyków nazywał chrześcijaństwo istnym koszmarem, gdy drugi widział w nim raj dla głupców. Nasz autor miał duży kłopot z tezą, że Chrześcijaństwo jednocześnie czarną maską skrywa biały świat i białą maską skrywa czarny świat. Wówczas jednak uznał po prostu Chrześcijaństwo za jeszcze bardziej zwariowane i złe niż sądził wcześniej. Kolejnym przykładem był zarzut, że chrześcijaństwo jest "zniewieściałe" zbyt cierpliwe, słabe, nadstawiające drugi policzek, przez co chciało zrobić z ludzi potulne owieczki. Z drugiej zaś strony oskarżali oni, że to Kościół odpowiada za wszelkie wojny, za prześladowania, a więc jest zbyt agresywny, zbyt silny, zbyt męski, to on skąpał świat we krwi. Wreszcie podaje trzeci przykład niespójności oskarżeń: Chrześcijaństwo uważało się za jedyną prawdziwą religię, a przecież jak dobrze wiedział Chestertona świat jest pełen różnych religii, przyznaje on nawet że w młodości wyznawał pogląd, iż ludzkość łączy jakiś rodzaj wspólnej moralności, a religie jedynie dzielą ludzi. Był więc wściekły na Chrześcijaństwo, podobnie jak inni agnostycy, że ma czelność przypisywać sobie posiadanie jedynej słusznej moralności odrzucając zasługi wielkich cywilizacji. Jednocześnie jednak sami twierdzili, że moralność się bardzo zmieniła i to co było kiedyś dobre teraz złe, co było złe, jest dobre, więc i sami odrzucają ten dorobek, jeśli tylko ma coś wspólnego z chrześcijaństwem.
Nie przedłużając już bardziej, choć autor podaje kolejne przykłady, zakończę ten akapit refleksją Chesterton, że to może nie katolicyzm jest tak przeraźliwie zły, że ma wszystkie możliwe wady, ale że każdy kij jest dobry żeby uderzyć w tę znienawidzoną religię. Ta refleksja w końcu doprowadziła go do wniosku, że być może problem nie leży w samej religii ale w jej krytykach.

A jednak religia paradoksów

Rozważając tę myśl pisarz odkrywa, że faktycznie Ci wszyscy kiedyś podziwiani przez niego autorzy mają ze sobą problem, w pewnym sensie są szaleni (wymagałoby to dłuższego wyjaśnienia, odsyłam do książki która naprawdę bardzo przyjemnie się czyta). Jednak wiedział że nie jest ta odpowiedź wystarczająca. Bo przecież i krwawe krucjaty miały miejsca i łagodni, cisi, pokorni mnisi są częścią Kościoła, jest smutek Wielkiego Piątku i wielka radość i nadzieja Wielkiej Nocy. Chestertona odkrywa w tym momencie swojego życia i swoich rozważań, że coś do czego sam jako agnostyk doszedł już wcześniej jest obecne w ortodoksyjnej teologii katolickiej. A mianowicie, że ludzie nie chcą kompromisu np między optymizmem i pesymizmem, ale chcą przeżywać te postawy w jak największym natężeniu. I tak właśnie Chrystus nie jest kompromisem, jakimś miksem człowieka i nieczłowieka. On jest skrajnie ludzki i skrajnie Boski.
W zasadzie wszyscy rozsądni ludzie, już od starożytności uznają że człowiek powinien szukać pewnej równowagi w życiu. Jest tylko pytaniem w jaki sposób tą równowagę osiągnąć. I zdaniem Chestertona tylko Chrześcijaństwo znalazło na to właściwą odpowiedź, która choć wydaje się z pozoru szalona, również moim zdaniem jest najprawdziwsza. Otóż Chrześcijaństwo szuka równowagi w zderzeniu dwóch pozornie sprzecznych namiętności. I tak z jednej strony kochamy i wynosimy na piedestał męczenników, a potępiamy samobójców. Dlaczego? Bo postawa samobójcy to rezygnacja to przyjęcie śmierci i odrzucenie życia. Postawa męczennika to postawa kogoś odważnego, kto na tyle kocha życie, że jest gotów je poświęcić. Męczennik nie oddaje życia bo chce umrzeć, ale dlatego że chce żyć. Następnie nasz autor odkrywa chrześcijańską postawę, która łączy w sobie uniżoną pokorę, z wywyższoną godnością osoby ludzkiej. Z jednej strony jesteśmy dziećmi Bożymi, najważniejszymi istotami na ziemi, z drugiej jednak strony mamy służyć, mamy w pokorze zamykać się w klasztorze by modlitwą, skromną pracą i postami wynagradzać Bogu grzechy ludzkości. Człowiek rozsądny raczej wyraża postawę skromności, a więc jednocześnie uważa że owszem nie jest doskonały, są lepsi od niego, jednak ma też swoją wartość i będzie jej bronić. Jest to wymieszanie dwóch postaw i jak pisze nasz pisarz rozmycie ich, chrześcijanin zaś przeciwnie, do skrajności doprowadza obie i w ten sposób znajduje równowagę i właściwe proporcje. Można być głupcem, okropnym grzesznikiem itd, ale jednocześnie być powołanym do zbawienia, być kochanym przez samego Boga. Kolejną cnotą opisaną w "Ortodoksji" jest miłosierdzie. Tutaj rozsądny poganin rzekłby z pewnością, że owszem są zbrodnie które można wybaczyć, ale są również i te niewybaczalne. I jest to rozsądna postawa, ale Chestertona ona nie satysfakcjonuje, znów jest rozcieńczona. Inaczej sprawa się ma z Chrześcijaństwem. Ono bowiem daje nam w przypadku każdej zbrodni "zaspokojenie" dwóch skrajnych emocji. Bowiem potępiamy, gorąco i skrajnie wszelki uczynek który jest grzechem, ale jednocześnie wybaczymy, okazujemy miłosierdzie siedemdziesiąt siedem razy każdemu człowiekowi niezależnie jakiej by zbrodni nie popełnił. W tym momencie nasz pisarz zauważa coś, co i ja kiedyś "przypadkiem" odkryłem. Chrześcijaństwo nie tylko ustanawia ład, ale stara się wypuścić na wolność wszystko, co dobre. Ja wprawdzie doszedłem do tego z zupełnie innej strony, jednak wniosek jest ten sam. O ile wolność powiedzmy należąca do tego świata stara się człowieka wyzwolić z różnych okowów, dziś np z "okowów" płci czy to kulturowej czy również biologicznej, tak chrześcijaństwo daje możliwość pełnego wykorzystania tego co oferuje życie, chrześcijaństwo pozwala nam przeżywać nasze życie w pełni. Daje nam wolność bo dzięki niej jesteśmy w stanie wybierać to co dobre.

Najdziwniejsza religia świata znajduje się w domu

Podsumowując więc, najdziwniejszą, najbardziej szokującą religię możemy znaleźć w naszym polskim domu i przeżyć zaskakujące spotkanie 3 stopnia. Zeskrobmy tylko różne naleciałości, nasze uprzedzenia wynikające z obserwowania niedoskonałych ludzi, zajrzyjmy w głębię i odkryjmy niesamowitą, fascynującą ortodoksję katolicką.
Właśnie zaczęły się dla katolików Święta Wielkiej Nocy. To jest ten moment gdy wspominamy najdziwniejszą rzecz jaka mogłaby przydarzyć się światu. Oto Bóg, istota wszechpotężna postanawia przyjąć ciało człowieka, umniejszyć się, ale nie dość tego. Postanawia, mimo braku winy, oddać siebie na zatrważającą mękę. Bóg, który mógłby wszystkich swoich prześladowców "porazić piorunem", pokornie znosi ubliżanie, bicie, torturowanie i wreszcie hańbiące ukrzyżowanie. Mało tego, w pewnym momencie woła do swego Ojca "wybacz im, bo nie wiedzą co czynią!". Czyste szaleństwo, wariactwo... absolutna miłość. Wszystko to z miłości i to do istot, które nieustannie odwracają się od Niego, ubliżają mu nie tylko tam pod krzyżem, ale przez wszystkie wieki...
Życzę wam, wierzącym i nie wierzącym abyście w tym niezwykłym czasie wyruszyli na poszukiwanie Prawdy i tak jak Chesterton odkryli ją z wielką radością i ku własnemu szczęściu.


Zdjęcie: Internet, nie znalazłem niestety autora grafiki.